TU JEST POCZĄTEK TEKSTU.... GDYBYŚ JEDNAK BEZ SKUPIENIA PRZECZYTAŁA OPIS ROLKI

Chciałaś tylko osiągnąć  sukces!!! Nie jakiś tam znowu przesadzony i spektakularny!!!

Tylko taki swój, piękny i baśniowy!!!

Chciałaś mieć dom, rodzinę, przyjaciół i dobra kasę na koncie!!!

Chciałaś robić to co kochasz i nawet przez jakiś czas o to WALCZYŁAŚ !!!

I w tej „walce” … zdarzył się taki jeden dzień, ten pierwszy… z wielu, kiedy Cię zaorało! 

Za bardzo cisnęłaś, pewnie ponad siłę … olewałaś symptomy zmęczenia i znaki że trzeba zwolnić… tłumaczyłaś sobie, że warto tak cisnąć… ale w ten dzień naszło cię jako, że wiesz że trzeba o siebie dbać, i wszyscy wokoło mówią o balansie, slow, i takie tam… to po prostu odłożyłaś telefon, zamknęłaś komputer, włączyłaś netfliksa, przykryłaś się kocem i… zasnęłaś bo przecież kiedyś trzeba odpocząć !!!

I wtedy często zaczyna się NIEPOTRZEBNY „początek końca” budzisz się zlana potem, a w głowie przewodnia myśl „zawiodłam” 

To NIE SĄ KOCHANA TWOJE MYŚLI, A JUŻ NA BANK TO NIE JEST PRAWDA!!!!

To jebaniusie EGO mówi nam, w takich chwilach (i przez 90% czasu), że jesteśmy beznadziejne bo… np. tak jak ja dziś po prostu w całym ciele czujemy, że czas poleżeć i robić nic! Odpocząć ! Odespać! I pozwalamy sobie odpuścić … a ono wtedy zaczyna swój popieprzony taniec radości w środku i napieprza obelgami jak szalone, wprowadzając nas na sam początek w poczucie winy!

To wszystko co kłębi się wtedy w naszym UUmyśle to ogólnie rzecz biorąc, obraz naszej porażki! 

Zaczynasz od słów: „Wszystkim się udaje, a ja nic nie osiągnęłam, ani nie osiągnę bo jestem leniwa, beznadziejna i nie nadaje się do niczego!”

Potem: „Nic mi się nie udaje, nikt mnie nie kocha, zawiodłam wszystkich, poddam się!”

Kończąc na „Chcę zniknąć, chcę umrzeć! Więcej nie zniosę!”

Takie myślenie i ten cały wewnętrzny dialog z automatu ciągnie nas w energię braku, skupiamy uwagę na tym czego nie mamy, zaczynamy taplać się w gUUwnie żalu… napędzamy tym strach i wszechogarniające poczucie beznadziei rośnie w nas i pączkuje jak popcorn na gorącym oleju!

Tu w zależności od siły, samozaparcia i kilku zmiennych wybieramy jedną z dwóch ścieżek, których koniec jest dokładnie tak samo z dupy tylko drogi różnie się kręcą 🙂 ale o tym samym końcu…

Ścieżka nr 1. 

Takie myśli niektóre z nas potrafią nieźle napędzić, mówimy sobie wtedy 

„wypierdoliłaś się, to nic!!! Poprawiam koronę… cycki do przodu” i ciśniemy z tym żyćkiem !” 

Ja tak k miałam przez dłUUgi czas, być może Ty też tak masz teraz ?? Co jak Ci powiem, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że jesteśmy z tego dumne! TO TEŻ JEST EGO a nie my!!! 

Ścieżka nr 2. 

Niektóre z nas reagują z goła odmiennie czyli, słyszą tylko ciche tchnienie i echo „nam się też od życia coś należy”, więc kładą się znowu do łóżka, nakrywają kocem, ale ego nie śpi i cały czas głośno napieprza obelgi, pogrążając nas totalnie w dole. Nasze życia staczają się wtedy równią pochylą w dół, bo nagle wszystko traci na znaczeniu, nie widzimy już sensu w czymkolwiek… więc odpuszczamy nawet to co kiedyś kochałyśmy !! Leżymy coraz bardziej zmęczone, zniechęcone, ego wtóruje, ludzie wytykają nas palca… THE END????

ROZPOZNAJESZ U SIEBIE któryś z objawów…na jakiej ścieżce jesteś ??? 

Jedna i druga droga prowadzi do zajechania… bez refleksji i wiedzy o tym dlaczego tak się dzieje, zwalamy winę na swoją nieudolność, ciężkie czasy, brak wsparcia itp… A TO JEST KOCHANA TYLKO KŁAMLIWY SCENARIUSZ NAPISANY PRZEZ EGO! Tylko po to, żebyś nie urosła! 

Pierwsza droga prowadzi do zajechania, szybszego lub wolniejszego klaustrofobicznego przemęczenia, brakiem efektów, bezsilnością, wiecznym wywalaniem się bez refleksji

Wypierdalamy się tak coraz częściej, cycki już nie tak łatwo ogarnąć a korona coraz bardziej ciąży i staje się niewygodna!!! 

Włosy się mierzwią razem z myślami o sobie. Te myśli są coraz gorsze, a w naszej przestrzeni kurczy się ilość osób, którym szczerze możemy się przyznać do tego jak nam ciężko!

Druga ścieżka, też pozbawiona refleksji wciska nas coraz głębiej w dola, zmęczenie ciężarem „jestestwa pod kocem”jest czasami gorsze niż zmęczenie po przewaleniu ton węgla !!! Codziennie wmawiamy sobie, że to minie, że jutro wstaniemy, że… kiedyś nam się”uda”!

Budzimy się co kilka dni, coraz mniej dumne z siebie, coraz brzydsze, głupsze…w naszym mniemaniu oczywiście, bo jeszcze ktoś w nas wierzy! Z czasem… tych ktosiów jest coraz mniej, bo ile można wyciągać Cię spod sterty zatęchłych od płaczu poduszek?

Obie jak widzisz prowadzą do totalnego doła w samotności ! Jesteśmy z dnia na dzień bardziej zmęczone i zajechane tym „życiem na pełnej” lub „pustym łóżkiem”.

I tak naprawdę nie potrafimy sobie nawet przypomnieć od czego się to zaczęło… że początek był tak błahy, po prostu odpuściliśmy gdzieś na chwilkę a to pociągnęło za sobą lawinę smutku, pretensji, poczucia winy, beznadzieji… bez względu na drogę którą próbowałyśmy to ogarnąć !

Kojarzysz ten stan??? 

A co jakby nie wchodzić na żadną drogę? Tak jakby stanąć z boku i „po prostu” tylko wyłączyć ego! Ten pierwszy zjebany głosik w głowie ?!?

Nie udawać że go nie ma! Nie zagłuszać na siłę! Nie ignorować TYLKO POWOLI CORAZ SPRAWNIEJ NAMIERZAĆ I WYŁĄCZAĆ !!! 

Bo ego jest nam totalnie zbędne w rozwoju!

Ego kocha nasze porażki i doły!

Ego odciąga nas od sukcesu i kasy!

Ego kocha jak leżymy na ringu i sramy pod siebie ze strachu… więc za każdą cenę będzie próbować nas właśnie w takim stanie utrzymać! 

Większość z nas nie potrafi nawet rozróżnić czy to co mówimy, myślimy, czujemy jest naszą prawda czy „jebanym tańcem ego” abyśmy nigdy nie osiągnęły niczego z łatwością !!!